poniedziałek, 28 grudnia 2015

prologue

Zapach krwi, potu i szczyn, który uderzył w jej nozdrza, niemal zbił Jun z nóg. Miała wrażenie, że zaraz zwróci swoje śniadanie na nogi stojącego przed nią mężczyzny, jednak dzielnie się trzymała. Miała tutaj pewne sprawy do załatwienia. Zaczęła przeciskać się przez tłum wielkich, cuchnących osiłków, którzy niemalże pchali się na ring. Wyglądało na to, że wprost nie mogli doczekać się mającej się rozpocząć walki pomiędzy dwójką ludzi.
Podziemie skupiało głównie osoby z marginesu społecznego. Można było spotkać tutaj żebrzących o pieniądze ćpunów, machające tyłkiem kurwy, łysych dilerów i dresów z osiedla. To właśnie tutaj odbywały się nielegalne walki, na których można było całkiem sporo zarobić (o ile wiedziało się, na kogo postawić znaczną sumkę), a także spotkania grup przestępczych. Policja dobrze wiedziała o tym miejscu, jednakże Podziemie miało w ich szeregach swoje wtyki, przez co psy omijały je szerokim łukiem.
— Hej, panienko, kogo szukasz?
Junko odwróciła się błyskawicznie i uniosła głowę do góry. Tuż przed nią stał wielki, łysy dryblas, który mierzył ją swoim tępym spojrzeniem. Unoszący się wokół niego smród sprawiał, że kobieta chętnie by zapłaciła, byleby tylko ktoś go wreszcie umył. Jun odchrząknęła głośno, po czym odpowiedziała:
— Jednej z dziwek. — Było to oczywiste kłamstwo, ale nie powinno ono nikogo zaalarmować — po Podziemiu kręciło się mnóstwo gejów i lesbijek. Sama Jun często korzystała z takiej wymówki, byleby tylko odpędzić od siebie nachalnych mężczyzn.
Łysol wzruszył ramionami i odszedł, a Junko odetchnęła z ulgą. Nie musiała już wdychać tego okropnego smrodu. Ponowiła swoją wędrówkę, aż w końcu dotarła do schodów, które prowadziły na małą platformę, a obok niej mieściły się drzwi. Kobieta pokonała szybko kolejne stopnie, pociągnęła za klamkę i weszła do pomieszczenia.
W gabinecie panował półmrok. Przez otwarte okno wpadało tutaj zimne, nocne powietrze, co było przyjemną odskocznią od panującego na dole zaduchu. Pachniało męskimi perfumami, dobrymi papierosami i… strachem. Za dębowym biurkiem siedział rudowłosy mężczyzna z masą piercingu na twarzy. Opierał twarz na swoich dłoniach.
— Usiądź — powiedział swoim spokojnym, mrożącym krew w żyłach tonem głosu. Poczekał, aż Junko zajmie swoje miejsce, a potem kontynuował: — Mam dla ciebie nowe zadanie. Będziesz musiała wydobyć dług od pewnej osoby. Wiem, że sama sobie z tym nie poradzisz, więc oddeleguję dla ciebie Itachiego.
— Itachiego? — Kobieta momentalni zbladła, kiedy tylko usłyszała to imię.
— Nie zadawaj zbędnych pytań. Wszystkie informacje masz tutaj — wskazał ruchem głowy leżącą na blacie dębowego biurka czarną teczkę — a w razie jakichkolwiek pytań kontaktuj się z Konan. Ona wszystko ci wyjaśni. Możesz odejść.
Junko zabrała wspomnianą przez Yahiko teczkę i już miała zamiar wyjść, kiedy mężczyzna ją zatrzymał. Odwróciła się do niego tak, by móc swobodnie obserwować jego ozdobioną kolczykami twarz.
— Zawołaj do mnie tę rudą kurwę, która stoi przy wejściu — powiedział i chwycił jakiś plik dokumentów. — Ma na imię Karin.
________________________________
:)

3 komentarze:

  1. Piszesz opowiadanie anime/manga którego tematyką jest Naruto?
    Zgłoś się do naszego spisu !
    http://szafa-blogow-naruto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Kobieto mimo, że pewnie już nie wrócisz na bloga tak bardzo żałuje, że nie znalazłam go wcześniej i nie skopałam ci dupska po to żebyś się ruszyła i napisała coś więcej. Zakochałam się i to baardzo! Błagam nie porzucaj pomysłu i pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Cię zaskoczę, ale pierwszy rozdział się jakoś pisze. :) Powolutku, pomalutku, lecz idzie!

      Usuń

Obserwatorzy