środa, 26 kwietnia 2023

style type="text/css"> .container { position: relative; } .image { display: block; height: auto; } .overlay { position: absolute; bottom: 0; left: 25px; /*skąd ma wysunąć się tło z tekstem*/ right: 0; background: #322c30; /*kolor tła*/ overflow: hidden; width: 0; height: 100%; transition: .5s ease; } .container:hover .overlay { width: 505px; /*szerokość tła z tekstem*/ } .text { white-space: nowrap; color: #fff; /*kolor czcionki*/ position: absolute; overflow: hidden; left:255px; /*pozycja tekstu na tle*/ top:250px; /*wysokość tekstu na tle*/ transform: translate(-50%, -50%); -ms-transform: translate(-50%, -50%); }
IMIĘ I NAZWISKO
DOM | KLASA | ZAJĘCIA DODATKOWE | DATA URODZENIA | STATUS KRWI

niedziela, 18 września 2022

Anywhere, I would've followed you.
did i hit a nerve, bitch boy?

10 XI 2002, OXFORD, ANGLIA — W WIEKU CZTERNASTU LAT PRZEPROWADZIŁA SIĘ Z RODZINĄ DO STANÓW ZJEDNOCZONYCH — STUDENTKA ROMANISTYKI NA COLUMBIA UNIVERSITY — NAJMŁODSZA CÓRKA ŚWIATOWEJ SŁAWY SUPERMODELKI ORAZ WSPÓŁWŁAŚCICIELA LUKSUSOWEJ SIECI SKLEPÓW JUBILERSKICH REDWOOD&BLACKBURN — KUPIONE MAŁE MIESZKANIE NIEDALEKO UNIWERSYTETU — WEEKENDAMI PRACUJE W BARZE CITY SMOKE — CUDEM ZATUSZOWANY SKANDAL PRZYCZYNĄ OGRANICZENIA KONTAKTÓW Z RODZINĄ DO COMIESIĘCZNYCH PRZELEWÓW  

Nigdy nie była ulubienicą — matka i ojciec wszystkie swoje wysiłki rodzicielskie skierowali na jej starsze siostry, a te z kolei cały cenny czas dzieliły na zdobywanie najwyższych wyników oraz zachlewanie się w rezydencjach równie zdolnych uczniów. W wielkim domu, pozbawionym kolorowych magnesów czy zdjęć rodzinnych, siedziała więc sama, nie licząc służby. Na całe szczęście przebywała w nim rzadko; już od dziecka wysyłano ją na rozmaite zajęcia dodatkowe.

To, czego jej brakowało, zdobywała na inne sposoby. Bezczelne uśmiechy, obcy akcent i skryte pod spódniczkami Vivienne Westwood pończochy gwarantowały jej wiele uwagi, podobnie jak perfekcyjny makijaż i lśniące włosy. Robiła rzeczy, z których nie była dumna, ale dla kilku dodatkowych spojrzeń umiała honor połknąć z taką łatwością, z jaką klękała przed kapitanem szkolnej drużyny baseballowej. Do domu przynosiła świetne oceny i same dobre wiadomości, pełna nadziei, że ktoś nareszcie szczerze zapyta, jak sobie radzi. Z biegiem czasu nauczyła się chować palące rozczarowanie za udaną fasadą uśmiechu. Upychanie gniewu wychodziło jej gorzej; czasem miała wrażenie, że wszystko się w niej przelewa.

Nie zawsze była więc taka, jak teraz – drwiąca i szczera, może trochę zbyt chłodna przy pierwszym poznaniu. Korytarze uniwersytetu przemierza jedynie w towarzystwie słuchawek i telefonu, a krótsze przerwy między zajęciami spędza na tarasie z papierosem między wargami. Odzywa się rzadko, za to kąśliwie; stroni od nawiązywania bliskich relacji; łatwo wpada w gniew. Mimo to nietrudno przyłapać ją na wodzeniu spojrzeniem za szczęśliwymi parami czy roześmianymi grupami przyjaciół. Kiedyś była niczym modelka z pierwszych stron magazynów, dziś kojarzy się z bezdomnym zwierzęciem, łaknącym ciepła, ale na jego widok szczerzącym wściekle zęby.

songs to cry in your car

everything is going to be okay in the end. if it's not okay, then isn't the end.

wtorek, 16 czerwca 2020


Josephine Blackburn


1 XI 1989 Oxford, Anglia —— właścicielka sieci sklepów jubilerskich S. L. Blackburn —— luksusowy apartament na Manhattanie —— zdobyty na Cornell University NYC tytuł magistra filologii klasycznej —— wdowa i kobieta, która przeżyła własne dzieci —— 
12 I 2018, gabinet dr Callaghan
Pochowałam męża i dzieci, patrzyłam, jak czterej obcy mężczyźni spuszczają ich trumny prosto do prostokątnych dołów, trzy razy sypnęłam garścią ziemi. Włożyłam czerń, zakryłam woalką twarz, przetrwałam stypę, wysłuchałam żali i obelg teściowej. Sprzedałam duży i piękny dom, bo nagle stał się odrobinę zbyt cichy. To była moja żałoba, trwała tydzień. Nigdy potem do niej nie wróciłam. Proszę się tak nie dziwić — czas to jedyny luksus, na jaki mnie nie stać. Pyta pani o reakcję rodziny i znajomych? Była dosyć przewidywalna, jeśli mam być szczera. Ten wypadek był zbyt fortunny, przecież wszystkie pieniądze męża oraz jego firma przeszły na mnie. Rządzę skradzionym imperium kolczyków, naszyjników i pierścionków. Jestem ekskluzywną dziwką. Wszystkie te oskarżenia słyszałam więcej razy, niż potrafię zliczyć, ale nie dotknęły mnie nigdy. Nauczyłam się koncentrować na sprawach ważniejszych od obelg, zwłaszcza wtedy, kiedy nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Pozwolę sobie zapalić. Jak sądzę, nie przeszkadza pani dym. Na mnie działa wprost zbawienne.


poniedziałek, 28 grudnia 2015

prologue

Zapach krwi, potu i szczyn, który uderzył w jej nozdrza, niemal zbił Jun z nóg. Miała wrażenie, że zaraz zwróci swoje śniadanie na nogi stojącego przed nią mężczyzny, jednak dzielnie się trzymała. Miała tutaj pewne sprawy do załatwienia. Zaczęła przeciskać się przez tłum wielkich, cuchnących osiłków, którzy niemalże pchali się na ring. Wyglądało na to, że wprost nie mogli doczekać się mającej się rozpocząć walki pomiędzy dwójką ludzi.
Podziemie skupiało głównie osoby z marginesu społecznego. Można było spotkać tutaj żebrzących o pieniądze ćpunów, machające tyłkiem kurwy, łysych dilerów i dresów z osiedla. To właśnie tutaj odbywały się nielegalne walki, na których można było całkiem sporo zarobić (o ile wiedziało się, na kogo postawić znaczną sumkę), a także spotkania grup przestępczych. Policja dobrze wiedziała o tym miejscu, jednakże Podziemie miało w ich szeregach swoje wtyki, przez co psy omijały je szerokim łukiem.
— Hej, panienko, kogo szukasz?
Junko odwróciła się błyskawicznie i uniosła głowę do góry. Tuż przed nią stał wielki, łysy dryblas, który mierzył ją swoim tępym spojrzeniem. Unoszący się wokół niego smród sprawiał, że kobieta chętnie by zapłaciła, byleby tylko ktoś go wreszcie umył. Jun odchrząknęła głośno, po czym odpowiedziała:
— Jednej z dziwek. — Było to oczywiste kłamstwo, ale nie powinno ono nikogo zaalarmować — po Podziemiu kręciło się mnóstwo gejów i lesbijek. Sama Jun często korzystała z takiej wymówki, byleby tylko odpędzić od siebie nachalnych mężczyzn.
Łysol wzruszył ramionami i odszedł, a Junko odetchnęła z ulgą. Nie musiała już wdychać tego okropnego smrodu. Ponowiła swoją wędrówkę, aż w końcu dotarła do schodów, które prowadziły na małą platformę, a obok niej mieściły się drzwi. Kobieta pokonała szybko kolejne stopnie, pociągnęła za klamkę i weszła do pomieszczenia.
W gabinecie panował półmrok. Przez otwarte okno wpadało tutaj zimne, nocne powietrze, co było przyjemną odskocznią od panującego na dole zaduchu. Pachniało męskimi perfumami, dobrymi papierosami i… strachem. Za dębowym biurkiem siedział rudowłosy mężczyzna z masą piercingu na twarzy. Opierał twarz na swoich dłoniach.
— Usiądź — powiedział swoim spokojnym, mrożącym krew w żyłach tonem głosu. Poczekał, aż Junko zajmie swoje miejsce, a potem kontynuował: — Mam dla ciebie nowe zadanie. Będziesz musiała wydobyć dług od pewnej osoby. Wiem, że sama sobie z tym nie poradzisz, więc oddeleguję dla ciebie Itachiego.
— Itachiego? — Kobieta momentalni zbladła, kiedy tylko usłyszała to imię.
— Nie zadawaj zbędnych pytań. Wszystkie informacje masz tutaj — wskazał ruchem głowy leżącą na blacie dębowego biurka czarną teczkę — a w razie jakichkolwiek pytań kontaktuj się z Konan. Ona wszystko ci wyjaśni. Możesz odejść.
Junko zabrała wspomnianą przez Yahiko teczkę i już miała zamiar wyjść, kiedy mężczyzna ją zatrzymał. Odwróciła się do niego tak, by móc swobodnie obserwować jego ozdobioną kolczykami twarz.
— Zawołaj do mnie tę rudą kurwę, która stoi przy wejściu — powiedział i chwycił jakiś plik dokumentów. — Ma na imię Karin.
________________________________
:)

Obserwatorzy